niedziela, 6 stycznia 2013

Historia pewnego listownika....

       Oj dłuuuugo trwało zanim się doczekał.....powiem nawet, że trwało to bardzo długo. Stary listownik- zbezczeszczony niebieską olejną(?) farbą...ktoś chciał dobrze- a wyszło jak zawsze.  Oczyszczanie go trwało 2 dni, mały ale stawiał opór :) Przetarłam go białą farbą i naniosłam transfer- nadruk jest mały, chciałam pozostawić listownik w takim surowym wydaniu- tak podoba mi się najbardziej. Narazie zamieszkały w nim klucze wyszperane na starociach i zdjęcie moich dziadków.
Mam straszny sentyment do ich zdjęć.....    
                                                   


 ......a tak wyglądał w trakcie przeróbki, zdjęcia przed nie ma bo mój M. potraktował go młotkiem:)
Życzę spokojnego niedzielnego popołudnia:):):)

3 komentarze:

  1. Dobra robota, opłacało się być wytrwałą!
    Listownik jak marzenie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny wyszedł:) gratulacje z czegoś paskudnie niebieskiego zrobić takie cudo:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie też się ozdobą, taki kobiecy :-)

    OdpowiedzUsuń