Oj dłuuuugo trwało zanim się doczekał.....powiem nawet, że trwało to bardzo długo. Stary listownik- zbezczeszczony niebieską olejną(?) farbą...ktoś chciał dobrze- a wyszło jak zawsze. Oczyszczanie go trwało 2 dni, mały ale stawiał opór :) Przetarłam go białą farbą i naniosłam transfer- nadruk jest mały, chciałam pozostawić listownik w takim surowym wydaniu- tak podoba mi się najbardziej. Narazie zamieszkały w nim klucze wyszperane na starociach i zdjęcie moich dziadków.
Mam straszny sentyment do ich zdjęć.....
......a tak wyglądał w trakcie przeróbki, zdjęcia przed nie ma bo mój M. potraktował go młotkiem:)
Życzę spokojnego niedzielnego popołudnia:):):)
Dobra robota, opłacało się być wytrwałą!
OdpowiedzUsuńListownik jak marzenie:)
piękny wyszedł:) gratulacje z czegoś paskudnie niebieskiego zrobić takie cudo:)
OdpowiedzUsuńMnie też się ozdobą, taki kobiecy :-)
OdpowiedzUsuń